12/10/2007

tyle minęło w sumie nic sie nie zmienilo

Tyle minęło.... a tak nie wiele się zmieniło... może tyle, że mam powakacyjno-jesienno-zimowo-przed/w/po-świąteczny-pernamentny krysys-egezystencjalny, mam jeszcze malo słonecznego światła, mam upośledziny system odpornościowy, mam katar, mam dużo miejsca w sercu od kiedy wyporwadziły się nadzieja i marzenia. Jedynie ta odrobina miłości sprawia że jakoś mam siłe wstać choć wiem że za chwile znowu bede szła spać z niedającą się wygnąc myślą, że już nie będę musiała wstawać... Ta odobinka miłosci jest całym morzem energi i chęci jest wszytkim co tak naprawdę mam. Dziękuję. Ach mam jeszcze psa, który ciągle gdzieś gna mam psa który głośno szczeka mam psa któremu uzebienie wysrasta mam psa z którym chodzę do "miasta"
...
Babcia a może to był dziadek..kolegi powiedział Mu a on powiedzial mi : "Każdy dzień jest po to by płonąć dla niego życiem, uważaj byś płonął a nie się tlił." Brzmiało lepiej, może nawet się rymowało. Od kiedy mi to powiedział wiem ze ja już nawet się nie tle, po mie zostały zgliszcza. Zimne pełne pyłu. Podobno wszysyc skończymy jako gwiezdny pył, tyle że niektórym udaje się być jasną gwiazdą, inni mają choć by krótki moment uniesienia jako wschodząca gwazda, inni jeszcze krócej choć może bardziej efektowniej są spadającą gwazdą. Ja byłam kosmiczną skałą teraz jestem tylko pyłem...

Brak komentarzy: